Ach co to będzie za dzień...
Nawet nie potrafię sobie do końca wyobrazić jak to będzie. Usilnie próbuję odfrunąć w ten moment w przyszłości ale jak na razie nie bardzo mi ta wyprawa wychodzi. Zamykam oczy a jakaś potworna siła mnie za rzęsy ciągnie i z wielką mocą mi je otwiera bojąc się jakby... ... abym za bardzo nie odleciała.
Tak więc jeszcze nie wiem kiedy on przyjdzie, czy jego tempo będzie żółwie czy bardziej do galopu podobne ale nieziemsko wierzę, że on kiedyś do nas zawita.
Może za kilka tygodni, miesięcy, a może lat, ale wiem, że on się pojawi. Zapewne niespodziewanie, i nie teraz kiedy już tyle zaproszeń mu wysłałam. Nie, on na nie nie odpowie kiedy ja bym chciała. On chce, żebym poczekała, przetrwała test cierpliwości na jaki mnie wystawił. A ja poczekam.... przecież po burzy zawsze wychodzi słońce :)
Mama
Mama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz