Translate

Szukaj na tym blogu

czwartek, 30 marca 2017

Picasso czy Monet?


Kilka dni temu malowaliśmy pociąg, a w zasadzie skarbonkę, która była/jest pociągiem. Z racji tego, że przyjazd babci zbliża się nieubłaganie, trzeba było rozpocząć sprzątanie na gigantyczną skalę. I tak oto gdzieś w czeluściach, dotąd nie odkrytych przez ścierkę kuchenną odnalazł się oto pociąg, który wstyd się przyznać stanowił jeden z prezentów urodzinowych z przed roku. Jak to mówią "dom powinien być na tyle czysty abyśmy byli zdrowi, i na tyle brudny abyśmy byli szczęśliwi". 


Zatem muszę się pochwalić, że tę regułę wprowadziliśmy w życie z wielką starannością. Nie żeby tak całkiem świadomie ale czy to ważne. 
Wracając do pociągu to chciałam Ci powiedzieć, że dawno nie widziałam Cię tak okrutnie skupionego na wykonaniu zadania jak wtedy. Z zegarkiem w ręku muszę potwierdzić, że całe malowanie trwało czterdzieści minut. Jakbym tego na własne oczy nie widziała, to bym nie uwierzyła. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz