W poniedziałek odebrałam Cię ze szkoły. Strachu napędziłeś mi co nie miara. Podchodzisz do mnie wolnym krokiem i mówisz "Mamuś miałem taki zły dzień, cały dzień kaszlałem". Weszliśmy do samochodu, w którym o mało nie zemdlałeś. Nie wiedziałam czy mam jechać z Tobą do szpitala, czy z powrotem do domu. Pojechaliśmy do domu, sprawdziłam temperaturę a tam 39 stopni. Podałam Ci paracetamol i usnąłeś natychmiast. Cały wieczór bacznie Cię obserwowaliśmy. Na zajutrz tatuś wziął cię do lekarza. Pani stwierdziła, że to grypa i tydzień leżenia w domu zaleciła. W środę wydawało się, że temperatura odpuszcza ale w czwartek znów rano termometr pokazał ponad 39 więc w te pęda dzwoniłam na 111 a później do przychodni. Pani pielęgniarka Cię osłuchała i znów te same zalecenia, żeby dalej podawać paracetamol przez kolejne 3 dni. W drodze do domu wdaliśmy się w taką oto rozmowę:
Rozglądasz się wokół i mówisz do mnie:
Mamuś szukam domu gdzie możemy się przeprowadzić bo nie lubię naszego domu.
Ja: Dlaczego kochanie?
Ty: Bo czasem się z tatą kłócicie w tym domu i jak się przeprowadzimy to się nie będziecie kłócić i do Tesco nie będziemy jeździć po benzyne tylko gdzie indziej.
Serce mi płakało nad samą sobą i tym jaki zły przykład Ci dajemy z tatusiem...
Wróciliśmy do domu, podałam ci lek i znów usnąłeś a ja zastanawiałam się jak zmienić swoje postępowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz