Translate

Szukaj na tym blogu

niedziela, 8 listopada 2015

Ściąga z "Unconditional Parenting" by Alfie Kohn

Unconditional Parenting by Alfie Kohn

"Children need to be loved as they are and for who they are."




Będzie długo, może nudno ale dla mnie to taka mała ściąga książki uważanej za lekturę obowiązkową każdego rodzica.  Swoista biblia rodzicielstwa. polecana przez psychologów dziecięcych, cytowana w artykułach magazynów, czytana przez mamy na całym świecie, często przewija się na blogach, trafiła również i w moje ręce. A, że lubię do książek wracać postanowiłam sobie zrobić małą ściągę, co by całej znowu nie musieć czytać.

Zanim się urodziłeś nie wiedziałam jakim rodzicem los mnie uczyni. Jedyne czego byłam pewna to karmienie piersią. Tak, to wiedziałam, tego pragnęłam a resztę pozostawiłam losowi. Nie miałam bladego pojęcia czy będziemy Cię wychowywać w sposób tradycyjny cokolwiek to znaczy, czy jakikolwiek inny. Ba, pamiętam Reni Jusis opowiadającą w telewizji śniadaniowej o rodzicielstwie bliskości na długo zanim pojawiłeś się na świecie i robiłam się raz żółta, raz zielona z politowania dla jej poglądów :) Życie jest jednak przewrotne i kilka lat później zrozumiałam co takiego ta cudna kobieta próbowała nam matkom przekazać :)

Wracając jednak do tematu...
Pamiętam jak sugerowałam cioci klonowej aby i ona sięgnęła po pomarańczową lekturę, a  przeczytawszy odrobinę stwierdziła ze smutkiem "Wychodzi na to, że ja wszystko robię źle :(" z czym oczywiście absolutnie się nie zgadzam :)

Kiedy natomiast ja zaczęłam ją zgłębiać, moja pierwotna relacja i stosunek do pomarańczowej trochę przypominała miłość do Marmite-u, czyli albo mnie kochasz albo nienawidzisz. I tak rzeczywiście na początku było. Bo o ile wychowanie bez kar jest dla mnie zrozumiałe, nie zawsze proste ale na pewno zrozumiałe, o tyle unikanie pochwał  i stawianie ich po części na równi z karami uważałam za niedorzeczne.
Jednak jak to mówią czym głębiej w las, tym więcej drzew, i więcej argumentów autora, które może do końca mnie nie przekonały ale dały możliwość spojrzenia na pochwały z zupełnie innej perspektywy.

Jest też wiele innych, ciekawych aspektów rodzicielstwa poruszonych przez Kohn-a. Oto jak na mój gust za długie ale konieczne podsumowanie:

1.  Podstawa to rodzicielstwo bezwarunkowe:

"Children need to be loved as they are, and for who they are."
Autor stawia duży nacisk na rodzicielstwo bliskości (punkt dla nas) podkreślając jak ważne jest aby kochać dzieci takie jakimi są, nie stawiać warunków tej miłości, nie budować obrazu dziecka idealnego, nie porównywać do innych, nie okazywać euforii kiedy dostaje dobre oceny w szkole a zawód kiedy te gorsze. 

 "When children receive affection with strings attached, they tend to accept themselves only with strings attached. By contrast those who feel they're accepted unconditionally - by their parents, or according to other research, even by a teacher - are likely to feel better about themselves"

Kochać bez powodu, a najbardziej wtedy kiedy mamy na to najmniej siły i ochoty bo wtedy właśnie dzieci tej miłości najbardziej potrzebują. I to właśnie wtedy kiedy karcimy dzieci powinniśmy robić to w sposób pełen miłości tak aby dziecko czuło, że jest kochane pomimo tego, iż zrobiło coś złego. 

"It's not just how many times you react negatively that counts, but how negatively you react each time. Be as gentle as possible while making sure the message gets across". 


Dziecko musi wiedzieć, musi czuć, że nawet jak zrobiło coś co nam się nie podoba i okazujemy mu naszą dysaprobatę to w tym sposobie wyrażania wciąż musi przejawiać się miłość.
 Czyli na przykład wtedy, kiedy zupełnie bez powodu w przychodni podleciałeś i popchnąłeś swojego równolatka z sąsiedztwa a ja mało się ze wstydu nie spaliłam,  powinnam była wziąć głęboki oddech i językiem miłości wytłumaczyć Tobie, dlaczego tak nie robimy....  i zastanowić się nad przyczyną takiego zachowania. Łatwiej powiedzieć niż zrobić...

"Unconditional love, in short, is what children require in order to flourish"
 
2. Karny jeżyk = "Time out from love"

Żadna metoda typu "time out" nie jest dobra. Ani ta kiedy separujemy siebie od malucha ani kiedy maluch jest separowany od nas. 

"When you send a child away, what's really being switched off or withdrawn is your presence, your attention, your love." 

Autor  twierdzi, iż skutki takich praktyk i separowania dzieci mogą być odczuwalne nawet w dorosłym życiu.

3. Nagrody i pochwały do szuflady

"Praise isn't just different from unconditional love, it's the polar opposite. It's a way of saying to children: You have to jump through my hoops in order for me to express support and delight". 

Największy problem jaki miałam z tą książką to właśnie ten punkt. A jeszcze bardziej rozjuszyło mnie stwierdzenie, iż ci rodzice, którzy jako dzieci sami byli pozbawieni pochwał, chwalą swoje dzieci z przesadnością, błędnie sądząc, że jest to właśnie coś co oni jako dzieci najbardziej potrzebowali, a co jest oczywiście wielkim błędem. I tu się pan myli panie Kohn bo ja do grona tych rodziców należę i muszę żyć z piętnem dziecka, które nigdy nie było wystarczające dobre, nigdy ta piątka minus nie była wystarczająca  bo miała minus. Średnia 4.5 czy 4.8 to nie średnia 5.0 (5.0 była najwyższą średnią za moich czasów) jak to się u mnie w domu mawiało. Tobie daleko jeszcze do podjęcia formalnej nauki ale już teraz mogę Ci szepnąć w uszko, że jak dla mnie możesz jechać na samych trójach. Dla mnie liczy się to co się nauczysz, jaką  pasję rozwiniesz a nie to jaką ocenę za to dostaniesz. Ja będę Cię kochać zawsze, bez powodu, niezależnie od pojmowania Ciebie przez innych i ich zimny system oceniania.

Na szczęście autor zyskał odrobinę w moich oczach i po chwilach zwątpienia i pomysłu spalenia pomarańczowej w kominku zdecydowałam się przeczytać ją do końca. 
A mianowicie zaczął się bronić, tym, iż ogromne znaczenie ma to w jaki sposób i za co wyrażamy pochwały, jaki jest wiek dziecka, które chwalimy a jaki jego temperament. Bo wielką różnicą jest pogratulować dziecku, że ładnie zjadło a pogratulować za coś co jest naprawdę godne podziwu. Podobnie jak okazanie ekscytacji z powodu posłuszeństwa a zachwyt nad trafnie zadanym pytaniem.
A na koniec nawet go polubiłam kiedy spuentował tym, iż wyrażanie spontanicznego uniesienia z powodu czegoś co  akurat subiektywnie uznajemy za niesamowite w zachowaniu naszych pociech a może być zupełnie trywialne, nie jest niczym złym w porównaniu do pochwał za posłuszeństwo lub zmianę zachowania wygodną dla rodzica. Odetchnęłam nawet z ulgą na myśl, że nie złamię  Ci życia częstym klaskaniem na widok Towich osiągnięć.


4. Niech żyje wolność, wolność i swoboda.

Kohn cytuje książkę Wendy Grolnick (profesor psychologi),  i powtarza za nią: 

" controlling parenting has been associated with lower levels of intrisic motivation, less internalization of values and morals, poorer selfregulations...  ... unwanted side effects for the parent-child relationship". 
"These issues relate not only to children's development and well-being but also to their success as happy, functioning adults during the course of their lives". 

Nie zmienia to jednak faktu iż dzieci potrzebują harmoni i struktury w życiu codziennym.  Nie należy tego jednak mylić z bezwzględną kontrolą.
W jednym z badań zacytowanych a przeprowadzonych na dwulatkach takich jak Ty okazało się, że twoi rówieśnicy byli bardziej skłonni do współpracy, jesli ich rodzice bardzo jasno deklarowali czego oczekują nie lekceważąc zupełnie obiekcji jakie owe maluchy wyrażały, próbując okazać szacunek dla ich autonomii i opinii.
Kohn podkreśla jak ważne jest aby dzieci były autonomiczne, uczestniczyły w podejmowaniu decyzji, jak ważna jest interakcja rodzica z dzieckiem. 
Wiem jak bardzo trudno jest zmienić swoje nawyki. Oboje z tatkiem często zapominamy i gdzieś tam się nam wymsknie dudniącym głosem stwierdzenie, że jak to, no jeszcze do tego nie doszło aby dziecko o sobie decydowało... ...trulululu, złoty królu... I historia kołem się toczy bo słysząc te słowa to tak jakbym słyszała moich własnych rodziców. Jest jednak i dla nas nadzieja bo staramy się nad sobą pracować.
W pomarańczowej Kohn zadaje bardzo ważne pytanie.
Czy zależy nam aby dzieci wykazywały własną inicjatywę, czy aby nas słuchały?

"Kids really respond when they're treated with respect, involved in problem solving, and assumed to be well intentioned."
 
Jednocześnie sugeruje, aby pozwolić im czasem na słowne potyczki z nami jeśli dziecko robi to z szacunkiem dla rodzica. 

"We want the kids to "talk back" to us as long as they do so respectfully - and we want them to get better at it". 

Nie nakłania nas tym samym aby wszystko podlegało negocjacji chociażby z tego względu, że jest to zwyczajnie niemożliwe. Zachęca jednak do spojrzenia na całą sutuację z innej strony i oddania odrobinę władzy w dziecięce ręce. 

"I'm not suggesting that everything has to be negotiated, only that kids should know many issues can be negotiated. Paradoxically, they'll feel less need to challenge every decision when they're confident that it's possible for them to object (or suggest an alternative" on those occasions when they feel it's important to do so". 
 
5. Uczę się Ciebie człowieku czyli mamo, tato pomóż mi zrozumieć "dlaczego nie".

Kohn namawia do spojrzenia na każdą sytuację z pozycji dziecka. Twierdzi, iż proste zakazy jak "nie" nic nie dają, podobnie "nie otwieraj pralki" czy stwierdzenia typu "nie malujemy po ścinach", "nie bijemy dzieci". W zamian próbuje skupić się na wyjaśnieniu dlaczego nie powinniśmy tego czy owego robić. Radzi pomóc zrozumieć skutki takich zachowań a przez to rozwijać moralność.  Czyli nie bijemy bo możemy zrobić krzywdę, bo chłopiec, którego właśnie popchnąłeś jest smutny, bo jest mu zwyczajnie przykro. 
Niestety morał z tego taki, że trzeba się nagadać i nie ma drogi na skróty. 

 
Mogłabym tak pisać i pisać.  
Mogłabym dalej przytaczać cytaty o zgubnych skutkach nadmiernego krytycyzmu, pseudo wyborach, braku respektu, nadużywania słowa "nie" lub następstwach szkolnej rywalizacji i systemu oceniania. Mogłabym napisać esej o tym jak chwalić bez chwalenia ... ale właśnie się obudziłeś i muszę lecieć więć narazie to musi wystarczyć....   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz