Oj przegiąłeś dziś na całej linii. Zastanawiam się co myśleli wszyscy mijający nas ludzie widząc mnie z miną zbitego psa próbującą, przerwać Twój podłogowy bregdens na sklepowej powierzchni płaskiej. Nie śmiałam podnieść nawet na chwilę wzroku, żeby się rozejrzeć dookoła ale mam nadzieję, że były to spojrzenia politowania dla matki próbującej za wszelką cenę opanować swojego potomoka. Z drugiej strony to musiał być zabawny widok. Ty wijący się jak wąż anakonda nie dawałeś się za żadną cenę okiełznać a ja cała mokra i czerwona ze wstydu jak burak, próbowałam łagodzić całą sytuację jak tylko się dało. Jednak tam gdzieś głęboko jedyne co mi przychodziło do głowy to wziąść nogi za pas i uciec jak najdalej, na koniec świata, gdzie pieprz i wanilia rośnie. Chodź na milisekundę uciec... by stęskniona wrócić znów do Ciebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz