Translate

Szukaj na tym blogu

niedziela, 16 października 2016

Chleb i Wino


Jakieś dwa tygodnie temu do naszej rodziny dołączyła wielka maszyna do wypieku chleba. Nic nie zapowiadało jej pojawienia się tak nagle ale wcale nie oznacza to, że nie była ona w naszych planach. Wręcz przeciwnie, była i to od dawien dawna. Przypadek chciał, że akurat wtedy 2go dnia miesiąca bieżącego mamusia wyszperała ja gdzieś tam w czeluściach internetu.
Rewolucja dokonała się tak niesamowita odkąd się pojawiła, że jeden z lokalnych sklepów zmniejszył zdecydowanie obroty, o czym pisano w lokalnej prasie. A to dlatego, gdyż stały klient,  rodzina S. postanowiła nałogowo piec własny chleb. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Tak więc był już chleb z chrupiąca skórką i z nie chrupiącą, i z oliwkami i bez. Nawet śródziemnomorski i mniej śródziemnomorski tez był. Kilka bochenków powędrowało nawet od tatusiowej pracy. Dni minęło 14 odkąd maszyna jest z nami a chlebów upiekła już chyba z dwadzieścia. Mam nadzieje, że ducha nie wyzionie w takim kieracie biedaczka.
Od chleba do wina daleko i nie zarazem. W środę dnia pańskiego 12tego tego samego miesiąca w domu na pewnej ulicy w pewnym mieście, kilkadziesiąt kilo cudnych, pachnących owoców nazywanych jabłkami dokonało przemiany w zloty napój, który to następnie wylądował w wielkiej butli a ta z kolei właśnie wydaje odgłosy dając do zrozumienia, że wystartował wielotygodniowy proces przemiany w trunek, którego nazwy nie powiem, bo to blog dla Ciebie a trunek będzie dla dorosłych. A fakt ten o tyle należny adnotować  tutaj gdyż Twój udział w proces tworzenia mały nie jest wcale. Pomagałeś co sił w rękach, nie tylko robiąc sok ale również popijając świeżo co wyciśnięty jak najęty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz