Święta, były i sobie poszły. Tegoroczne spędziliśmy z ciocią Moniką i Zuzią. Ciocia wyśmienita kucharka jest więc objedliśmy się wszyscy jak bąki. Co rusz biegałeś po pieroga i wołałeś jeszcze. Żebyś tak na chwilę przysiadł i posiedział razem z nami to byłoby już naprawdę cudownie. No ale nie można mieć wszystkiego.
Po kolacji przyszedł Święty Mikołaj. Do Świętego to mu odrobinę brakuje ale sprawił się bardzo dobrze. W sekrecie Ci powiem, że najpierw odrobinę się jego bałeś i nawet chciałeś mu zatrzasnąć drzwi przed nosem ale później nawet szklankę z soczkiem mu podałeś. Na pytanie, kto chce prezent i czy byłeś "grzeczny" pierwszy wyrywałeś się krzycząc "tak, tak"... :) Później było wow... och i ach na każdy prezent. Dla mnie najlepszy prezent to widzieć Cię zdrowego, uśmiechniętego i szczęśliwego :) Czy potrzeba czegoś więcej? Myślę, że nie :) Kocham Cię syneczku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz