"IGNORING YOUR BABY'S CRY IS USUALLY A LOSS-LOSS SITUATION. A MORE COMPLIANT BABY GIVES UP AND STOPS SIGNALLING, BECOMES WITHDRAWN, EVENTUALLY REALIZES THAT CRYING IS NOT WORTHWILE, AND CONCLUDES THAT HE HIMSELF IS NOT WORTHWHILE EITHER."
Wiele jest rzeczy w życiu, których pojąć nie mogę i wiele z nich budzi we mnie poruszenie i smutek. Odkąd stałam się Oskarkową mamą tych rzeczy niestety przybyło.
Jakiś czas temu na jednym z forum przeczytałam obawy pewnej mamy prawie 2-letnieg chłopca. Otóż owa mama będąca w komfortowej moim zdaniem sytuacji "usypianiowej" przyzwyczaiła się do faktu,że jej maluszek usypia sam. Ta idylla została przerwana erupcją fajerwerków pewnego listopadowego wieczora i od tego momentu malec zaczął potrzebować bliskości mamy aby móc spokojnie oddać się w ramiona Morfeusza. Maluszkowa mama nie mogła się z tym pogodzić i zaczęła zostawiać Maluszka samego w łożeczku, a ten wypłakiwał się w niebogłosy aż usnął... Jakieś jednak resztki uczuć w owej mamie musiały jednak pozostać ponieważ zwróciła się o pomoc...
A teraz na poważnie... ileż to osób jest gdzieś tam w naszej kochanej nowoczesnej Europie, które właśnie w tej chwili zamknęły za sobą drzwi z płaczącym małym człowiekiem w środku. Ile z nas zna kogoś, kto właśnie tak postępuje......
Nowoczesny sposób wychowania mówią, tak popularny, że aż odraża...
Nie trzeba przecież czytać publikacji Dr Searsa, Elisabeth Pantley lub Sue Gerhardt aby zdawać sobie sprawę z tego, że takie postępowanie jest okrutne dla tej małej istoty, dla jej rozwoju i poczucia bezpieczeństwa. Nie będę przytaczać cytatów z tych książek ale odsyłam do nich wszystkich tych, którzy mają w sobie resztki człowieczeństwa i potrzebują ostatecznego dowodu aby się przekonać, że tak postępować po prostu nie uchodzi.
Czy kiedy ktoś z naszych przyjaciół lub członków rodziny wylewa łzy to czy zamykamy za sobą drzwi zostawiając płaczącego za nimi?
Płacz i strach dziecka jest i zawsze powinien być sygnałem, że coś złego się dzieje, I tenże płacz powinien bezwzględnie wywoływać reakcję rodzica...
Skłamałabym gdybym powiedziała, iż nigdy nie miałam myśli aby zamknąć za sobą owe drzwi. Ależ miałam wiele razy. Zmęczona, przytłoczona ilością obowiązków rodzicielskich, pozbawiona snu, niejednokrotnie o tym myślałam. Ale na myślach się zawsze kończyło.... jednak nie złem jest mieć takie myśli ale wcielić je w czyn.
Nasze usypianie trwa godzinę, czasem krócej czasem dłużej... Godzinę, którą mogłabym dodać do "me time", zajmując się sobą, oglądać seriale czy czytać czyjeś posty na FB. Mogłabym zamknąć za sobą białe drzwi i wyłączyć uczucia.. Mogłabym... ale...
Jestem matką, jestem tą która daje poczucie bezpieczeństwa a kiedy Ty bierzesz moją rękę i wtulasz się w we mnie i kiedy nasze oddechy zaczynają synchronizować się jak zgrany duet symfoniczny to wiem, że nie mogłabym inaczej postąpić.
Czasem się tylko zastanawiam kimże bym była, gdybym zamknęła za sobą białe drzwi? Jak wtedy mogłabym oglądać siebie w lustrze, jak mogłabym żyć z piętnem takich czynów...
Tak sobie tylko czasem myślę...
Bibliografia:
Sue Gerhardt, "Why love matters"
Wiliam Sears, Martha Sears, The Attachment Parenting Book
Wiliam Sears, Elisabeth Pantley, "The No - Cry Sleep Solution: Gentle Ways to Help Your Baby Sleep through the Night:"
Elisabeth Pantley, "The No - Cry Nap Solution:Guaranteed Gentle Ways to Solve all your naptime problems.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz