Wczoraj mieliśmy popołudnie bez mamy z racji jej pracowych obowiązków które musi wykonywać 3 razy w tygodniu niestety.
Ale do rzeczy, wczoraj rano w publicznej telewizji CCB gruchnęła wiadomość że ruscy na swoich stronach internetowych mają ujęcia i lajw strimingi z tysięcy kamerek przemysłowych i domowych bejbi monitorów z całego świata - również z Królestwa którego rezydentami obecnie jesteśmy.
Pomyśleliśmy z synalkiem, iż skoro taka kamerka rezyduje nad naszym pacholęcia łóżeczkiem i potencjalnie ruscy mogą się zakraść do naszych domowych zasobów i bez naszej wiedzy śledzić nas samych to skóra nam ścierpła na samą myśl o tym i szybko postanowiliśmy zmienić wszystkie szyfrowane kody dostępu - a jak.... To co w międzyczasie wymyśliliśmy jest nie do złamania nawet dla ich matematyków oraz tęgich głów kształconych na zachodnich uniwersytetach... No bo niby jak oni mogą wiedzieć jaki był pierwszy motocykl Mariana????
Drugie ważne wydarzenie wczoraj to pranie Ewana.
Otóż wczoraj wieczorem Ewan numer 1 pojawił się niespodziewanie w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze to znaczy spokojnie sobie leżał pod drzwiami od łazienki w porze kąpielowej. Pecha miał i tyle gdyż Synalek zauważył go i z miejsca ocenił iż porządna kąpiel koledze się przyda. Nie pomogły prośby i błagania ani moje ani nieszczęsnego Ewanka i został on bezlitośnie zatargany pod prysznic. Podczas gruntownego prania okazało się iż kolor wody spod Ewanka odbiega od białego znacznie... Rację miał nicpoń i tyle. Z obowiązku dodam tylko że Ewanek numer 1 po wspólnej kąpieli wylądował w pralce poddając się obowiązkowemu programowi płukania i wirowania.
Tak na marginesie to Ewanków mamy na chwilę obecną trzy a podobno czwarty w drodze....(They're breeding like rabbits :)
Również wczoraj wieczorem Synalek zaskoczył mnie nowa metodą wspinania się to swojego legowiska a mianowicie poprzez bujany fotel na poduszki a potem ryps do środka. Potem na nasze legowisko, z niego na podłogę i dalej na fotel bujany. A dalej do siebie i potem na nasze legowisko i z niego na podłogę.... Tak z siedem tysięcy razy dopóki zmęczenie nie da o sobie znać.
Oj wyczerpujące to było nie powiem....
Po około godzinie oboje padliśmy jak muchy - i on i ja,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz