No tak, Pierwszy Dzień Świąt za nami czyli czas na krótkie podsumowanie:
Przygotowania do tegorocznych Świąt odbiegły tym razem znacznie od utartego i do granic możliwości uproszczonego schematu z powodu obecności w naszych skromnych progach Oskarowych Dziadków. Warto nadmienić iż to Ich druga w życiu wizyta w Królestwie ale co najważniejsze pierwsza od kiedy na ziemi pojawił się nasz bohater.
Pewnie też z racji obecności naszego malucha przygotowania do dnia "ZERO" szły pełną parą już od około tygodnia pod dyrekcją Oskarowej Babci oraz nieocenionej pomocy Oskarowego Dziadka pełniącego najprzeróżniejsze role począwszy od zabawiania Oskarka do popełniania prostych czynności kuchenno - porządkowych.
Otóż Departament Żywienia postawił sobie za cel udekorować Wigilijny stół karpiem w trzech postaciach, ten w migdałach najlepiej mamie smakował a to cud bo mama karpia szerokim łukiem omija. Obok tego znalazła się ryba co nigdy w Grecji nie była, Barszcz z Uszkami, Śledzik, pierogi, zielona rolada szpinakowa co Oskarek ją wsuwał, roladki łososiowe, szpinak na łososiu, papryczki z feta, suchy kompot i już zapomniałem co jeszcze. Po tym wszystkim przyszła pora na desery w ilościach hurtowych oraz coś do PICIA dla dorosłych.
Oskarek
trochę stremował się zaistniałą sytuacją a pod uwagę trzeba wziąć też
fakt iż to chyba pierwsze tak na serio Święta w jego życiu.
Najważniejsze jednak jest to że spokojnie oczekiwał w swoim siedzonku na
rozwój wydarzeń wcinając co chwila łakocie podsuwane przez mamę i
babcię.
Po
Uroczystej Kolacji kiedy zawartość stołu skurczyła się niebezpiecznie
nastąpiło trochę jakby rozluźnienie sytuacji i wtedy stało się coś co
nie za bardzo wiem jak opisać. Normalnie to nikt już nie wierzy w te
bajery o Świętym Mikołaju i takie tam a u nas to właśnie miało miejsce -
NA SERIO :) Pod oknem pojawił się ubrany na czerwono osobnik, raczej
nie chudy i z zagiętą rozgą. Zaczął domagać się aby Go wpuścić do domu i
pomóc pownosić te wszystkie worki co to je miał ze sobą. Nasz mały
bohater na jego widok skurczył się w sobie i przyssał do Mamy jak nigdy
chyba dotąd. Po góra trzech sekundach zmienił jednak zdanie i postanowił
przetransportować się do Taty, potem na powrót do Mamy i nazad do Taty
na ręce..... Tak jakieś pięćset razy. Czerwony gość popatrzył się na
cykora i standardowo zadał pytanie czy są w tym domu grzeczne dzieci?
Oskarek nie za bardzo zrozumiał wypowiedzianą kwestię i nie wiedział
którą wersję wybrać więc na wszelki wypadek milczał. Mikołaj niezrażony
zaczął jednak wyciągać zawartość pierwszego worka i podawać Oskarkowi
mając chyba nadzieję na przełamanie lodów. Malec dał się przekabacić i
odebrał pierwszą paczkę, potem była następna i po niej inna. Jedne dla
Oskarka, inne dla mamy, potem dla dziadka i nawet dla babci, której
dziwnym zbiegiem okoliczności nie było podczas tej ceremonii. W pewnym
momencie jednak coś zapaliło się w Oskarkowej główce i z wielkim zapałem
zaczął te wszystkie pakunki i paczuszki wkładać na powrót do
mikołajowego wora. KONSTERNACJA, ale krótkotrwała. Po chwili jednak
znowu zmienił kurs i poukładał wszystkie na swojej sofie i rozsiadł się
wśród nich jak jaki król. To co nastąpiło potem to już tylko kupa
papieru i ochy i achy jakie to wszystko piękne i cudowne i jak dużo.
Nasz bohater jednak znowu zmienił kurs i stanowczo postanowił zakończyć
pełen wrażeń dzień. Krzyk i płacz szybko dały nam do myślenia że to już
ponad godzina od momentu kiedy latorośl powinna była twardo spać.
Zaistniały błąd szybko naprawiła Oskarkowa Mama która już po piętnastu
minutach była z powrotem triumfalnie oznajmiając że malec ŚPI.
Wesołych Świąt Oskarku...
PS. A to fotograficzny dowód dla potomnosci
Oh jak ja bym sobie tego sernika zjadla i roladke siostrzyczko!!
OdpowiedzUsuńNapisz do Oskarkowej babci to Ci upiecze :)
Usuń