Translate

Szukaj na tym blogu

czwartek, 25 grudnia 2014

Święta, Święta i prawie po świętach...

No tak, Pierwszy Dzień Świąt za nami czyli czas na krótkie podsumowanie:

Przygotowania do tegorocznych Świąt odbiegły tym razem znacznie od utartego i do granic możliwości uproszczonego schematu z powodu obecności w naszych skromnych progach Oskarowych Dziadków. Warto nadmienić iż to Ich druga w życiu wizyta w Królestwie ale co najważniejsze pierwsza od kiedy na ziemi pojawił się nasz bohater.

Pewnie też z racji obecności naszego malucha przygotowania do dnia "ZERO" szły pełną parą już od około tygodnia pod dyrekcją Oskarowej Babci oraz  nieocenionej pomocy Oskarowego Dziadka pełniącego najprzeróżniejsze role począwszy od zabawiania Oskarka do popełniania prostych czynności kuchenno - porządkowych.

O naszym wkładzie w tegoroczną uroczystość z racji wrodzonej skromności wspominał nie będę.
Otóż Departament Żywienia postawił sobie za cel udekorować Wigilijny stół karpiem w trzech postaciach, ten w migdałach najlepiej mamie smakował a to cud bo mama karpia szerokim łukiem omija. Obok tego znalazła się ryba co nigdy w Grecji nie była, Barszcz z Uszkami, Śledzik, pierogi,  zielona rolada szpinakowa co Oskarek ją wsuwał, roladki łososiowe, szpinak na łososiu, papryczki z feta, suchy kompot i już zapomniałem co jeszcze.  Po tym wszystkim przyszła pora na desery w ilościach hurtowych oraz coś do PICIA dla dorosłych.

Oskarek trochę stremował się zaistniałą sytuacją a pod uwagę trzeba wziąć też fakt iż to chyba pierwsze tak na serio Święta w jego życiu. Najważniejsze jednak jest to że spokojnie oczekiwał w swoim siedzonku na rozwój wydarzeń wcinając co chwila łakocie podsuwane przez mamę i babcię. 

Po Uroczystej Kolacji kiedy zawartość stołu skurczyła się niebezpiecznie nastąpiło trochę jakby rozluźnienie sytuacji i wtedy stało się coś co nie za bardzo wiem jak opisać. Normalnie to nikt już nie wierzy w te bajery o Świętym Mikołaju i takie tam a u nas to właśnie miało miejsce - NA SERIO :) Pod oknem pojawił się ubrany na czerwono osobnik, raczej nie chudy i z zagiętą rozgą. Zaczął domagać się aby Go wpuścić do domu i pomóc pownosić te wszystkie worki co to je miał ze sobą. Nasz mały bohater na jego widok skurczył się w sobie i przyssał do Mamy jak nigdy chyba dotąd. Po góra trzech sekundach zmienił jednak zdanie i postanowił przetransportować się do Taty, potem na powrót do Mamy i nazad do Taty na ręce..... Tak jakieś pięćset razy. Czerwony gość popatrzył się na cykora i standardowo zadał pytanie czy są w tym domu grzeczne dzieci? Oskarek nie za bardzo zrozumiał wypowiedzianą kwestię i nie wiedział którą wersję wybrać więc na wszelki wypadek milczał. Mikołaj niezrażony zaczął jednak wyciągać zawartość pierwszego worka i podawać Oskarkowi mając chyba nadzieję na przełamanie lodów. Malec dał się przekabacić i odebrał pierwszą paczkę, potem była następna i po niej inna. Jedne dla Oskarka, inne dla mamy, potem dla dziadka i nawet dla babci, której dziwnym zbiegiem okoliczności nie było podczas tej ceremonii. W pewnym momencie jednak coś zapaliło się w Oskarkowej główce i z wielkim zapałem zaczął te wszystkie pakunki i paczuszki wkładać na powrót do mikołajowego wora. KONSTERNACJA, ale krótkotrwała. Po chwili jednak znowu zmienił kurs i poukładał wszystkie na swojej sofie i rozsiadł się wśród nich jak jaki król. To co nastąpiło potem to już tylko kupa papieru i ochy i achy jakie to wszystko piękne i cudowne i jak dużo. Nasz bohater jednak znowu zmienił kurs i stanowczo postanowił zakończyć pełen wrażeń dzień. Krzyk i płacz szybko dały nam do myślenia że to już ponad godzina od momentu kiedy latorośl powinna była twardo spać. Zaistniały błąd szybko naprawiła Oskarkowa Mama która już po piętnastu minutach była z powrotem triumfalnie oznajmiając że malec ŚPI.

Wesołych Świąt Oskarku...

PS. A to fotograficzny dowód dla potomnosci


Boże Narodzenie i przysmaki Oskarkowego stołu 

2 komentarze:

  1. Oh jak ja bym sobie tego sernika zjadla i roladke siostrzyczko!!

    OdpowiedzUsuń