![]() | |
Pozory mylą :) |
Kolejny
weekend za nami i kolejna wyprawa. Myślę, że można śmiało powiedzieć,
że i ta była udana i pełna wrażeń. Tym razem postanowiliśmy się zgubić w
polach kukurydzianych. Oczywiście nie obyło się bez podniesionej
adrenaliny kiedy to podjąłeś naprędce decyzję o
wizycie w mini labiryncie. Ktoś kto to zbudował miał całkiem niezłe
poczucie humoru. Rozkład sił był daleki od sprawiedliwego. Ja na
czterech kończynach w całym rynsztunku z plecakiem, chustą wijącą się
wokół nóg, torbą i tylko Opatrzność wie z czym jeszcze, Ty, na dwóch
resorach. Ja wołająca o pomoc Twojego rodzica numer dwa szybko
skorzystałam z jego porady aby pozbyć się całego balastu i w długą za
Tobą. Główna myśl to ta aby tylko nie zgubić Cię z zasięgu wzroku, tylko
nie stracić z widoku chociażby odrobiny stopy znikającej za kolejnym
zakrętem. Tatko już gdzieś dawno się wycofał podjąwszy decyzję, iż
zabezpieczyć wyjście to jedyna rozsądna decyzja w tej chwili. Dawno nie
poczułam takiej ulgi jak w momencie kiedy wkońcu wyszliśmy z tych
okopów. Spocona, czerwona, z obolałymi kolanami nie miałam wyjścia jak
ruszyć dalej za Tobą, tym razem na podbój dmuchanego pola kukurydzy :)
Wow super!! Labirynty z 2 latkiem :) Oh te blad loczki!!!
OdpowiedzUsuń